sprawy praktyczne

Zanim przejdę dalej, napiszę kilka słów o tym, czego się spodziewać w NZ, gdy chodzi o sprawy jak najbardziej praktyczne.

Czas:
jak pisałem, gdy u nas jest czas zimowy, to różnica wynosi 12 godzin. Latem (a u nich zimą) różnica wynosi 10 godzin. Różnica między porami roku wynika ze zmian czasu tu i tu. Czas w NZ jest do przodu, czyli gdy u nas jest ranek, tam jest wieczór tego samego dnia.

Waluta:
obowiązuje dolar nowozelandzki (NZD). W czasie gdy byliśmy, 1 NZ$ był wart około 2,80 zł. W Polsce chyba nigdzie nie jest do kupienia (w przeciwieństwie do dolara australijskiego, z którym nie ma żadnego problemu, a kurs jest normalny). Trzeba mieć więc ze sobą gotówkę na wymianę oraz karty do bankomatu. Warto pamiętać, że ponoć w tamtych częściach świata lepiej działają karty Master niż karty Visa. Z wymianą euro nie ma najmniejszego problemu, najlepiej to robić w bankach bo jest najlepszy kurs i minimalna prowizja. Banknoty dolarów NZ są polimerowe, dzięki czemu niszczą się bardzo wolno i są estetyczne.

Codzienność:
chociaż jest to kraj anglosaski (ruch lewostronny), to system miar jest metryczny. W sklepach można kupić napoje w butelkach zarówno litrowych, jak i nietypowych (marka jednego z soków była dostępna bodajże w butelkach galonowych).

Napięcie w gniazdkach wynosi 220 V. Gniazdka są podobne jak w UK, ale końcówka jest inna (australijska). Osobiście radze kupować przejściówkę już na lotnisku. Wydaje się, że jest drogo (ok. 17 NZ$), ale kupiona u nas (w pewnym markecie – takim nie dla idiotów) nie chciała siedzieć w żadnym gniazdku tylko radośnie wyskakiwała i po jakimś czasie poszła prosto do śmietnika. Poza lotniskami bardzo trudno znaleźć, a jeśli są to droższe. W hostelu YMCA pożyczyłem ją w recepcji, bo mieli, ale nie wszędzie można na to liczyć.

gniazdko w NZ

Jako że mamy do czynienia z kranem anglosaskim, w przeważającej większości miejsc są dwa krany nad umywalką. Klucze w zamkach przekręcają się „w lewo”.

Sieć GSM działa normalnie, to znaczy telefon się loguje. Są miejsca (jest ich wcale niemało, głównie na Wyspie Południowej), gdzie telefon nie ma zasięgu.

Internet:
to największe jak dla nas zaskoczenie w NZ, na minus. Zasadą jest płatny internet i to czasami słono, zawsze z ograniczeniem transferu. Regułą było nie mniej niż 5 NZ$ za dostęp do netu, transfer wynosił od max. wypasionego 1 GB (tylko w hostelu YMCA) do ok. 50 MB. Przy tym wifi bardzo często było powolne. Z początku myśleliśmy, że jest to wymysł samych właścicieli, ale znajdowaliśmy też budki telefoniczne z płatnym dostępem do wifi i reklamy operatorów, z których można było domniemywać, że internet w telefonie w opcji bez ograniczeń transferu, jest absolutnym wypasem.

Dlaczego tak? Czy ma na to wpływ wyspiarskie położenie NZ na końcu świata i związane z tym ograniczenia? Nie mam pojęcia. To było dla nas, jak wspomniałem, olbrzymie rozczarowanie. Trzeba to było jednak zaakceptować. Jak się wydaje, pod tym względem jesteśmy dużo lepsi od NZ 😉

następne: Christchurch

poprzednia: Sprawy praktyczne

powrót do początku: Wstęp | Wyspa Południowa