Archiwa tagu: Nowa Zelandia

Wstęp | Wyspy Cooka

Część druga

Wcześniejszą relację skończyłem na przylocie z Christchurch do Auckland.

Lądujemy na lotnisku krajowym, po krótkim czasie odbieramy nasze bagaże i ogólnie się ogarniamy.

Co dalej?

Nasze plany były proste.

Po intensywnych kilkunastu dniach na Wyspie Południowej, poprzedzonej męczącą i długotrwałą podróżą z Polski do Nowej Zelandii, mamy w planach krótki, kilkudniowy wypoczynek, zanim zajmiemy się eksploracją Wyspy Północnej.

Niedaleko od Nowej Zelandii znajdują się Wyspy Cooka. Niedaleko – to pojęcie bardzo względne. Nie pomnę, ile to kilometrów czy mil, ale jest to mniej więcej tyle co z Polski do Egiptu. Jak na nasze warunki – daleko. Jak na tamtejsze warunki – tylko tak sobie. No i patrząc z perspektywy tułania się z Polski na całkowity koniec świata, też nie jest tak znów wiele więcej.

Dlaczego akurat Wyspy Cooka?

Ano dlatego, że są one miejscem poniekąd wyjątkowym. To grupka kilku większych i kilku mniejszych wysepek, położonych na samym środku Pacyfiku, w miarę popularny cel odpoczynku tych mieszkańców NZ i Australii, którzy lubią taką egzotykę. To typowe tropikalne wysepki z palmami, błękitną wodą i żółtym piaskiem, położone na absolutnym końcu świata, do tego zupełnie bezpieczne i w odpowiednim sensie cywilizowane. O geografii Wysp Cooka jeszcze będę miał okazję napisać w innym miejscu.

Chcieliśmy zobaczyć taką egzotykę, pierwszy i przypuszczalnie jedyny raz, a przy okazji trochę, zupełnie krótko, odpocząć. Zwłaszcza w sporo cieplejszym klimacie, niż ten będący w NZ.

Tak więc, prosto z Auckland wybieramy się na owe wyspy. Na największej z nich znajduje się międzynarodowe lotnisko, więc przed nami kolejny lot samolotem.

Chcąc dostać się na Wyspy Cooka, musimy znaleźć się w Auckland, nawet jeśli nie jest nam po drodze, bo tylko stąd odlatują samoloty na Wyspy. Co więcej, nie ma możliwości tranzytowej przesiadki na lotnisku Mangere – tego nie jestem do końca pewien, ale tak mi się wydaje na podstawie niemożliwości kupienia biletu lotniczego na Wyspy w ramach code-share. Bilet taki można kupić tylko oddzielnie.

Żeby unaocznić położenie Wysp Cooka względem NZ i w ogóle reszty świata, wrzucam poglądową mapkę. Kolorem czerwonym zaznaczyłem nasz lot z Christchurch do Auckland, a niebieskim – z Auckland na Wyspy Cooka.

Zapraszam do lektury!

następne: ….

lista wpisów:

Przylot
Castaway

powrót do Nowej Zelandii – Wyspa Południowa:
Wstęp | Wyspa Południowa

Arthur’s Pass

Następnego ranka opuszczamy Franz Josef Glacier – najbardziej chyba turystyczne miejsce oprócz Mt Cook Village, które było nam dane zobaczyć – odjeżdżając na północ.

Naszym celem jest przejechanie na drugą stronę gór przez Przełęcz Artura (Arthur’s Pass).

Co prawda pominiemy w ten sposób atrakcje północnego krańca West Coast, ale wszystkiego zobaczyć się nie da.
Czytaj dalej Arthur’s Pass

Okarito

Jako że wycieczka na lodowiec (a ściślej – w pobliże lodowca) trochę nas rozczarowała, a mieliśmy dużo czasu w zanadrzu (bo na lodowce należy wychodzić jak najbardziej z rana), zastanawiamy się co robić z tak pięknie rozpoczętym dniem.

Po chwili namysłu i po analizie dostępnych materiałów decydujemy się na przejażdżkę w kierunku Okarito. Miejsce to wyróżnia się bogactwem przyrody – morska laguna, delta rzeki, nieprzebrane lasy, wzgórza. To jakieś 30 km od lodowca Franza Josefa.
Czytaj dalej Okarito

Franz Josef i Franz Josef Glacier

Zobaczywszy jak wygląda ciepłolubny las bagienny, jedziemy dalej. Jak wspomniałem, droga odbija w od strony morza i biegnie w kierunku gór przez wiele kilometrów. Robimy sobie jeszcze krótki postój na popatrzenie na Morze Tasmana, nim wjedziemy w bardziej lądowe klimaty.
Czytaj dalej Franz Josef i Franz Josef Glacier